Plan(eta) „B” nie istnieje
400 cząsteczek na milion – to chyba najczęściej powtarzana fraza drugiego dnia międzynarodowych negocjacji klimatycznych. Podczas sesji otwierającej obrady doraźnej grupy roboczej ds. platformy z Durbanu na rzecz intensyfikacji działań (ADP) wielokrotnie przypomniano, że w pierwszych dniach maja poziom stężenia dwutlenku węgla w atmosferze przekroczył historyczną wartość 400 cząstek na milion (ppm). Tak wysoki był on po raz ostatni kilka milionów lat temu, czyli na długo przed pojawieniem się człowieka. Rekord ten ma poważne konsekwencje - oznacza, że zatrzymanie wzrostu średniej globalnej temperatury na poziomie dwóch stopni Celsjusza będzie jeszcze trudniejsze, niż prognozowano.
W poniedziałek z kolei opublikowano raport niemieckiego think tanku “Stiftung Wissenschaft und Politik”, zgodnie z którym cel ten już teraz przestał być realistyczny, gdyż emisje gazów cieplarnianych stale rosną (o 1/3 od 1992 roku), a nowe globalne porozumienie nie przyniesie do 2020 roku spodziewanego rezultatu. Autorzy raportu sugerują zatem, że decydenci powinni zastanowić się nad planem „B”.
Problem w tym, że plan „B” nie istnieje. Możliwości adoptacji są ograniczone. Właściwie już dwa stopnie to o wiele za dużo – dla 43 nisko położonych wysp i krajów zamieszkanych przez ponad 40 milionów ludzi równoznaczne jest to ze zniknięciem z powierzchni Ziemi. Z tego względu Sojusz Małych Państw Wyspiarskich (Alliance of Small Island States, AOSIS), ale i wiele innych organizacji, wskazują na konieczność podwyższenia celu do 1,5 stopnia. AOSIS złożył na poprzedniej sesji w Bonn wniosek zwiększenia redukcji do 2020 roku poprzez rozwój źródeł energii odnawialnej oraz poprawę efektywności energetycznej. Wniosek ten będzie przedmiotem obrad w ciągu najbliższych dni.
Photo Credit: Carl Johan Heickendorf via Flickr




About the author
Michalina Golinczakalterglobalistka, redaktorka pisma „Recykling Idei” (recyklingidei.pl) i bloga Ale Klimat! (aleklimat.pl)
- Tweety na temat @mgolinczak