Koniec szczytu - jest kompromis w sprawie przeniesienia emisji!
8 grudnia w godzinach wieczornych zakończyła się 18 konferencja sygnatariuszy (COP 18) Ramowej Konwencji NZ ws. Zmian Klimatu (UNFCCC), popularnie zwana szczytem klimatycznym ONZ. Konferencja pierwotnie miała zakończyć się w piątek 7 grudnia, burzliwe obrady trwały jednak przez całą noc z 7 na 8 grudnia i następny dzień. W końcu udało się osiągnąć kompromis i podpisać przedłużenie Protokołu z Kioto do 2020 roku.
Podczas zeszłorocznego szczytu w Durbanie delegacje państw uzgodniły, że wiążące wszystkich porozumienie dotyczące redukcji emisji CO2 zostanie ustalone dopiero w 2015 i wejdzie w życie w roku 2020. To oznaczało, że na tym szczycie nie mogliśmy spodziewać się niczego spektakularnego. Najważniejszą kwestią do rozwiązania było jednak zagospodarowanie okresu przejściowego między końcem obowiązywania Protokołu z Kioto (2012), a rokiem 2020. W tym celu konieczne było uzgodnienie przez państwa-sygnatariuszy Protokołu z Kioto zasad jego przedłużenia na drugi okres rozliczeniowy (2013-2019).
Olbrzymie emocje wzbudziła kwestia przeniesienia nadwyżek emisji CO2 z pierwszego (2006-2012) na drugi (2013-2019) okres rozliczeniowy Protokołu z Kioto. Większość krajów Unii i Komisja Europejska nie chciały zgodzić się na przeniesienie nadwyżek na kolejny okres rozliczeniowy, kraje Europy wschodniej, którym przewodziła Polska, chciały ten zapis utrzymać (Polska ma olbrzymie nadwyżki niewykorzystanych emisji CO2 i liczy, że będzie mogła je kiedyś sprzedać innym krajom, organizacje pozarządowe wskazują zaś, że wykorzystywanie tych nadwyżek może mieć katastrofalne skutki dla klimatu i domagają się ich skasowania). Temat wywołał olbrzymie napięcia i do ostatnich godzin uzgadniano zapisy traktatu. Jeszcze 8 grudnia po południu polski Minister Środowiska, Marcin Korolec nerwowo przemierzał korytarze centrum konferencyjnego, spotykając się z unijną komisarz do spraw klimatu i innymi kluczowymi aktorami.
W końcu kraje UE osiągnęły kompromis, zgodnie z którym kraje, które mają nadwyżki emisji (liczone w tzw jednostki AAU) i przystąpią do drugiego okresu rozliczeniowego, w tym Polska, przeniosą je na kolejne okresy rozliczeniowe i będą je bez ograniczeń mogły wykorzystać wewnętrznie, ale ich sprzedaż będzie obwarowana pewnymi zasadami – żaden z krajów kupujących nie będzie mógł od krajów sprzedających nabyć więcej niż 2% limitów. Ponadto kraje które mogłyby nabyć te emisję zadeklarowały już teraz, że nie będą ich kupować (te deklaracje nie są jednak wiążące).
Protokół z Kioto w swoim drugim okresie rozliczeniowym został jednak poważnie osłabiony – nie podpisały go takie państwa spośród sygnatariusz pierwszego okresu jak Kanada, Japonia, Rosja i Nowa Zelandia – co pozostawia tylko kraje europejskie i Australię.
Z punktu widzenia Polski szczyt klimatyczny w Doha można uznać jako jeden z momentów przełomowych. Do tej pory zawsze myśleliśmy i mówiliśmy o sobie jako kraju w okresie transformacji będącym pomiędzy krajami rozwiniętymi i rozwijającymi się. Minister środowiska, Marcin Korolec, w wywiadzie podczas szczytu powtórzył tę opinię. Coraz częściej okazuje się jednak, że jesteśmy krajem bogatym, który należy do uprzywilejowanego klubu - Unii Europejskiej - i jako taki jesteśmy postrzegani przez resztę świata. To duży przywilej, ale także oczekiwania - pomimo specyficznych uwarunkowań naszej gospodarki, oczekuje się od Polski, że przyjmie aktywną rolę w walce z wyzwaniami klimatycznymi i że nasze ambicje redukcji emisji będą porównywalne z europejskimi. Te oczekiwania będą naprawdę widoczne podczas przyszłorocznej konferencji w Warszawie.




About the author
Artur WieczorekYouth trainer and activist in the fields of sustainable development, responsible consumption and Human Rights. Actively engaged in various organizations and social movements, including Polish Forum of Young Diplomats, Polish Green Youth, Amnesty International, Humanity in Action Network.